Przemoc fizyczna i psychiczna wobec kobiet jest zjawiskiem niezwykle złożonym. Bita czy poniżana partnerka latami stara się ratować związek, usprawiedliwia zachowania mężczyzny, nawet przed samą Niekiedy zachodzimy w głowę i pytamy: „Dlaczego ona go nie zostawi? Powinna dawno temu od niego odejść, sama jest sobie winna”. Jednak wewnątrz systemu sytuacja nie jest taka prosta i oczywista. Osoba będąca agresorem stosuje bardzo wyrafinowane techniki manipulacyjne, aby związek trwał i to na starych zasadach. Leonora E. Walker opisała specyficzny dla tego zjawiska cykl, tak zwany „cykl przemocy”, składający się z powtarzających się faz. Na początku związku wszystko jest pięknie. Kobieta żywi nadzieję, że z tym wybrankiem stworzy szczęśliwą rodzinę. Nawet jeśli pojawiają się momenty, w których zapala się czerwone światło, bardzo często są one ignorowane. Przychodzi jednak moment (faza I), w którym sprawca staje się coraz bardziej drażliwy, irytuje go każdy drobiazg i niemal szuka pretekstu do kłótni. Dochodzi do agresji fizycznej czy psychicznej ze strony sprawcy, a awantury są na porządku dziennym. Kobieta miewa w takich momentach różne objawy somatyczne, których przyczyną jest lęk. Stara się omijać partnera, robić wszystko tak, aby nie znalazł on sobie powodów do gniewu, jednak nie na wiele to się zdaje. Żyje w napięciu tak trudnym do zniesienia, że niekiedy sama prowokuje kłótnie, aby już „było po wszystkim”. Z biegiem czasu agresywność sprawcy nabierają na sile (faza II). Kobieta doświadcza wielu ran fizycznych i psychicznych, czuje się zagrożona i towarzyszą jej emocje, takie jak: wstyd, złość, bezradność. Podejmuje decyzję o odejściu i zakończeniu związku. Sprawca przemocy wyczuwa te momenty i diametralnie zmienia swoje postępowanie (faza III). Łagodnieje, przeprasza, przynosi kwiaty, obiecuje, że „to był ostatni raz”. Okazuje czułość i troskę, której przerażona kobieta tak bardzo potrzebowała. Wszystko wygląda jak w czasach, gdy się poznali i doświadczali motyli w brzuchu. Mężczyźnie udaje się przekonać swoją ofiarę, że marzenia o spokojnym związku jeszcze się spełnią, zwłaszcza jeśli są między nimi dzieci. Miodowy miesiąc jednak szybko się kończy i zaczyna narastać napięcie… tak koło się zamyka. Im więcej razy cykl przemocy się powtórzy, tym mniejsza szansa na uwolnienie się kobiety od swojego sprawcy. Z biegiem czasu zmienia się poczucie tożsamości ofiary. Obraz świata i własnej osoby, na których budowała swoje życie ulega zachwianiu. Zaczyna coraz bardziej wierzyć w słowa oprawcy, o tym, że jest beznadziejna, do niczego, winna jego złości czy, że bez niego sobie nie poradzi. Pod wpływem tego procesu, przestaje się bronić, przyjmuje swój los, izoluje się od otoczenia. Pomysły o odejściu przestają się pojawiać, bo przecież: „naprawdę jestem nikim i nie poradzę sobie w życiu”. Jest przekonana, że ludzkie traktowanie zwyczajnie jej się nie należy, zapomina o własnej godności. Bardzo ważne jest, aby pomóc maltretowanej kobiecie wyjść z toksycznego związku szybko. Jeśli jesteśmy świadkami niepokojących zachowań, nie udawajmy, że nas to nie dotyczy. ‚ Czas odgrywa tu ważną rolę – gdy pomoc przyjdzie za późno, „zrujnowana psychicznie kobieta” nie przyjmie jej- z poczucia bezwartościowości, przekonania o swojej słabości i braku siły do walki o siebie. Czasem w akcie desperacji kobieta zdoła targnąć się na własne życie lub na życie partnera. Anna Stembalska, psycholog, terapeuta, specjalista diagnozy psychologicznej przemoc
Życie z alkoholikiem – czy da się żyć z osobą uzależnioną? Życie z osobą uzależnioną jest pasmem cierpień i poświęceń ze strony partnerki (partnera) oraz dzieci. Osoby współuzależnione przyjmują na siebie odpowiedzialność za picie alkoholika, za całą rodzinę, za codzienne funkcjonowanie wszystkich jej członków.
Myślę, że każdy z nas ma czasem taki moment, by spojrzeć na swoje życie z dystansem, najlepiej z pozycji obserwatora, tak by rozliczyć się z przeszłością, żyć teraźniejszością i z nadzieją patrzeć w człowiek wyrasta w „zdrowej rodzinie”, taki pogląd nie wymaga specjalnego przygotowania, dzieje się to raczej automatycznie, natomiast kiedy z bagażem przykrych doświadczeń wychodzimy z domu rodzinnego, do tego żyjemy w związku, który nas niszczy od środka, to spojrzeć sobie w oczy wymaga wiele odwagi. Choć bardzo byśmy chciały powiedzieć do siebie „wszystko jest w porządku”, nie zawsze jest to możliwe, często uwikłane w sytuacje bez wyjścia, z brakiem odwagi, by prosić o pomoc czy niezrozumienie wśród otoczenia powoduje, że stoimy w miejscu, udając przed samą sobą, że przecież to nie może być prawda, że tylko mnie się wydaję, jestem przewrażliwiona, zmęczona – wymówek jest milion. Potem jest jeszcze trudniej: dochodzą awantury, wyzwiska, pierwsze uderzenie w policzek, obawa i lęk. Jednak rzeczywistość jest inna i nie chce odmienić się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, codziennie dźwigamy bagaż często ponad nasze siły nie widząc końca tej wędrówki. Żyjąc w takim związku, jesteśmy jak na polu minowym – nie wiadomo, z której strony nastąpi wybuch. Tak właśnie wygląda życie z alkoholikiem. Chciałabym się skupić na rodzinach, w których osobą nadużywającą alkohol jest mąż, partner, ponieważ takich rodzin jest zdecydowana większość. Dziś czynny alkoholik to nie kloszard bez grosza, a często bardzo elegancki i przystojny mężczyzna, co więcej człowiek o wielu talentach – jest tylko mały problem, nie potrafi powstrzymać się od picia alkoholu, nie chodzi tu o picie jedynie mocnych trunków np. wódki czy wina, piwo – powszechnie akceptowane – jest tak samo groźne. Mogłoby się wydawać, że przecież ja jestem w stanie rozróżnić człowieka, który ma problem z alkoholem, od tego, który go nie ma. Niestety w praktyce nie jest to takie proste i oczywiste, ponieważ alkoholik to człowiek o wielu twarzach i świetnie potrafi wykreować swój obraz na takiego, jakiego chce, byś go zobaczyła. Sprostowaniem należy się stwierdzenie, że nie każdy pijacy człowiek jest alkoholikiem, uważam, że alkohol jest dla ludzi, ale dla ludzi zdrowych – mój mąż jest chory, więc nie powinien pić alkoholu. Jeśli chodzi o etapy picia alkoholu, tj. kiedy występuje nadużywanie alkoholu, a kiedy występuję picie szkodliwe itd. ten temat zostawię specjalistom – ja nim nie jestem. Jestem kobietą taką jak Ty, której przyszło się mierzyć z tym problemem. Udało mi się przebrnąć przez swoje najtrudniejsze chwile, zachować rodzinę i odzyskać siebie. Wyciągnęłam wnioski i chcę przekazać je Tobie, byś i Ty postanowiła zawalczyć o swoje spokojne jutro, nie uciekając, udając „że to przecież nie mój problem”, być może poprzez swoje działania Twoja rodzina pozostanie w komplecie, a jeśli to się nie uda, to będziesz mogła powiedzieć: „zrobiłam wszystko, co mogłam, byśmy byli razem”. Przerażającym dla mnie faktem było słuchać dziecka dorastającego w domu z problemem alkoholowym, które miało pełno złości i pretensji do mamy, że nic nie zrobiła. Dzieci podświadomie czują, że ojciec alkoholik jest chory. Nie mamy takiej mocy, by samodzielnie ratować i uzdrawiać rodzinę, ale kiedy zrozumiesz, że Twoje działania w związku też nie zawsze były fair – były efektem frustracji, strachu, to mając tę wiedzę, możesz je zmienić, a Twoje życie będzie przybierało inny kształt. Dla mnie konfrontacja z tym problemem jest o tyle trudniejsza, że jestem wierzącą osobą, dla której rodzina jest wielką wartością. Z jednej strony chciałam być pokorną żoną i matką, a z drugiej nie chciałam, by mnie krzywdzono – nie zawsze to szło w parze. Kiedy uczyłam się, jak postępować z chorym na alkoholizm człowiekiem, wielokrotnie musiałam zweryfikować swoje poglądy. Jedno, co mnie nie opuszczało, to nadzieja i w głębi serca myśl, że ojciec bardzo mi kibicuje w tych moich trudnych chwilach, jest przy mnie szczególnie blisko. Dziś łatwo jest powiedzieć: „zostaw go”, szczególnie osobie, która patrzy z boku, uwierz mi, rozstanie nie rozwiązuje problemu, a jeśli na świecie pojawiły się dzieci, to czy tego chcesz czy nie, Twój partner, mąż do końca życie będzie ich ojcem. Wiem, że są sytuacje, w których rozwód jest jedyną drogą, ale może czasem warto spróbować jeszcze jeden raz – rozmawiałam z wieloma kobietami na ten temat i wiele z nich żałuje swoich pochopnych decyzji o rozwodzie. Sama wielokrotnie chciałam zakończyć swoje małżeństwo, jednak cały czas miałam wrażenie, że nie wykorzystałam wszystkich możliwych dróg, by go ratować i dziś cieszę się, że wciąż jestem żoną tego samego mężczyzny. Całego mojego 32-letniego życia nie da opisać się w tym jednym artykule, dlatego z korzyścią dla wszystkich będzie, kiedy rozłożę je na poszczególne etapy, byśmy razem mogły wędrować i uczyć się. Dla Ciebie być może będzie to nowe spojrzenie na swoje życie, w moich słowach odnajdziesz część siebie albo zobaczysz podobieństwo, dla mnie ostateczne rozliczenie się z przeszłością. Jeśli po przeczytaniu tych materiałów choć jedna istota będzie chciała zawalczyć o swoje małżeństwo, to będzie to wynagrodzeniem mojego trudu powrotu pamięcią do tamtych chwil. Napisz mi, czy chcesz przejść ze mną tę drogę? Jedna z Was, Joanna
O tym czy alkoholik nie powinien pić piwa bezalkoholowego – przeczytasz w naszym artykule. Psychika niepijącego alkoholika – ciągła walka z pokusami. Alkoholik niepijący musi przede wszystkim wiedzieć, jak radzić sobie z codziennymi pokusami, wyzwalaczami, czy nawet nieświadomym otoczeniem i propozycjami napicia się alkoholu.
Odpowiedz w tym temacie Dodaj nowy temat Poprzednia 1 2 3 Dalej Strona 2 z 3 Rekomendowane odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Aniu wspolczuje Ci z calego tez jak inne dziewczyny mam tate Ci z punktu widzenia dziecka:mam ogromny zal do mojej mamy, ze nie zostawila go i nie wyprowadzila sie z nami(dziecmi).Wlasnie przez niego popelnilam w życiu. najgorszy blad-wyszlam za maz za czlowieka ktorego nie kochalam aby tylko odejsc z domu w ktorym wiecznie bieda alkohol i ulozylam sobie zycie jestem mama dopiero w piatek od niego odeszla...ale wiem ze wroci bo to chora do dzis nie moge pozbierac sie z Cie nie funduj takiego zycia i traumy dla swojej cieplutko i zycze Ci duzo sily i wytrzymalosci. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Tu też znaczenie ma na jakim etapie on jest, czy da się go wyciągnąć z tego, czy już nie ma szans. Bo jak nie ma szans to pakuj manatki i spierdzielaj, dumę schowaj do kieszeni, bo życie zmarnowane będzie. Kochasz czy nie kochasz to zawsze się rozstanie chyba odbija na nas.. Ważne czy Ty chcesz mu pomóc. Bo uważam, że my nie znając Waszej sytuacji nie mamy co pisać - zostaw go. Bo to nie o to czasem chodzi. Podejmij tylko mądrą decyzję i bądź twarda w swoich postanowieniach a dasz sobie radę! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź A ja sie zastanawiam co to za terapeuta ktory nie zauwaza problemu... Jeszcze nie slyszalam by jakikolwiek terapeuta powiedzial swojemu pacjentowi ze panuje nad sytuacja..... Moze warto pomyslec nad zmiana terapeuty na poczatek... Zycze powodzenia wiem ze ciezej Ci chociaby dlatego ze jestes w obcym kraju moze warto tez poszukac jakiejs instytucji ktora pomaga kobietom.... Cytuj Trzy serca, jeden rytm Kjære Gud, hvis du ikke kan gjøre meg tynn.... så vær så snill å gjør mine venner tykkere:na: Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź na pytanie czy kocham... Tak nadal go kocham ale to w moim przypadku nie znaczy ze nie odejde. Jedno jest wazne i dowiedzialam sie odwas o KONSEKWENCJACH ktore poniesiemy wszyscy cokolwiek bym nie zrobila. Trudno mi napisac na jakim etapie jest J. nie ma zaskokow alkoholowych takich ze ciagnie sie to tygodniami, nie ma awantury jesli ja nie wydre buzi tylko On idzie spac. Ja krzycze chyba z bezradnosci sama nie wiem po co bo bardziej go dobija jak ja nic nie powiem... Nigdy nie podniusl na mnie reki chociaz bywalo ze prowokowalam go do tego i to bardzo... On jest bardzo spokojny i opanowany do mnie i dziecka ale szlak mnie trafia jak pijany idzie z Julia rozmawiac, tuli ja z ta hara w mordzie... wtedy jest po prostu obrzydliwy. Sa takie miesiace ze przychodzi do domu wykapie sie, zje i otworzy sobie piwo naleje do szklanki jak czlowiek wypije i chcby mial jeszcze jedno w lodowce to go nie ruszy do nastepnego dnia albo i dluzej. Wino lezy w barku czy inny alkohol i tez nie tknie ale przyjdzie taki dzien ze przez dwa dni chodzi i wszystko wypije. Przez takie dni wlasnie nie kupuje alkoholu, jak juz cos jest tojakies tam prezenty. Co wazne On jak nie m co wypic to tez zawinie sie i idzie spac nie lazi po barach czy nie leci do nocnego a jest taka mozliwosc. Nie wiem jak oceniac etap alkoholizmu u niego. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź ma-mmiA ja sie zastanawiam co to za terapeuta ktory nie zauwaza problemu... Jeszcze nie slyszalam by jakikolwiek terapeuta powiedzial swojemu pacjentowi ze panuje nad sytuacja..... Moze warto pomyslec nad zmiana terapeuty na poczatek... Zycze powodzenia wiem ze ciezej Ci chociaby dlatego ze jestes w obcym kraju moze warto tez poszukac jakiejs instytucji ktora pomaga kobietom....w tym problem ze lekarz nie widzi powodu by dac mu leki, terapia grupowa nie wchodzi w gre bo On slabo mowi po angielsku jedynie dla mnie jest mozliwosc jakas grupa wsparcia. Kurcze musze popytac o jakiegos innego specjaliste. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Szkoda, że ta terapia nie wypali, a czy jest sens leczyć farmakologicznie?? Wiesz, jak nie będzie chciał to nie będzie brał leków, zaszyć się jest łatwo, ale też łatwo przepić wszywkę. Mój ojciec przynajmniej przepił wszystkie, a zaszywał się raz na jakieś dwa lata. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź _Alfa_Szkoda, że ta terapia nie wypali, a czy jest sens leczyć farmakologicznie?? Wiesz, jak nie będzie chciał to nie będzie brał leków, zaszyć się jest łatwo, ale też łatwo przepić wszywkę. Mój ojciec przynajmniej przepił wszystkie, a zaszywał się raz na jakieś dwa co On nie jest na takim etapie by brac leki albo sie zaszc i probowac pic. U niego strach bardziej przemawia On jak dziecko cos boli i panika w oczach. Jak pije przez 3 dni i zaczyna sie zle czuc to zaraz zapomina o alkoholu, lepiej sie odzywia i papierosy ogranicza. U niego jest tak dla chcacego nic trudnego... tylko ze trzeba chciac... Sadze ze u niego najlepsza jest terapia wstrzasowa. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Najgorsze jest to, że alkohol jest dla ludzi, ale kurcze - nie można przesadzać, tym bardziej dorosły facet mający dziecko.. Cięzko z takimi.. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź _Alfa_Najgorsze jest to, że alkohol jest dla ludzi, ale kurcze - nie można przesadzać, tym bardziej dorosły facet mający dziecko.. Cięzko z takimi..ciezko sie rozmawia o takich problemach jeszcze ciezej zrozumiec dana osobe i znia zyc :( Najgorsze jest to ze to tak cholernie boli... Ja tez lubie napic sie drinka, lampke wina czy piwa (grzane) i tez uwazam ze wszustko jest dla ludzi ale bez przesady dorosly czlowiek majacy rodzine powinien byc troche odpowiedzialny. Rozmawialam z tata i powiedzialam jak sprawa stoi... nie zamierzam ukrywac tej sprawy... jakakolwiek decyzje beda wspierac mnie, dziecko i J. wszyscy razem bedziemy starac siemu pomoc ale on musi sie zadeklarowac sam ze chce tej pomocy. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź anna_:)widzicie i tu jest pies pogrzebany... On do tej pory chodzil do specjalisty bez problemow, sam pilnowal wizyt sam mi przypominal o wszystkim tylko ze On sie gubi... nagadali mu ze moze sie nauczyc pic okazjonalnie a On sie chce na sile tego trzymac... jak nie pije to kupujesobie piwo bezalkoholowe i nie ma problemu. Ale od 2 lat jak zacznie to 2 dni mam z glowy... szybko sie sam stawia na nogi ale te dwa - trzy dni w miesiacu mnie rozbijaja nie moge na niego liczyc a o zaufaniu nie ma mowy. Jak jade do szkoly to biegam do kumpeli by na Julie zerknela bo jak piszecie o tragedie nie trzeba sie prosic sama przylezie :(Przepraszam Cię słońce, ale to jakiś stek bzdur z tym piciem okazjonalnym, nie wiem co to za specjalista, ale chyba specjalność przez internet zdobył, co za debil???!!! żyłam w jednym domu z alkoholikiem (mój tata) i wiem że alkoholik nie ma prawa tknąć ani grama alkoholu, nawet okazjonalnie. Mój ojciec potrafił nie pić parę miesięcy, ale potem wystarczyła chwila, jakaś impreza i wpadał w ciągi. Nie robił awantur, nie był agresywny, ale ściskało nam się serce, że stacza się na dno. Kłamał, kombinował, chował alkohol, prowadził samochód po pijaku, aż w końcu w jednym z tych ciągów odebrał sobie życie. Cudowny, bardzo inteligentny człowiek, a "okazjonalne" picie skończyło się tragedią. Cytuj :angel_star:Wiem, że jesteś tam Nie widuję Cię, lecz wiem, że jesteś tam Cały dzień i noc ktoś puka do Twych drzwi Każdy chciałby wiedzieć jak ma dalej żyć. Wiem, że jesteś tam Dla każdego zawsze musisz znaleźć czas I choć nigdy o nic nie prosiłam Cię Dzisiaj proszę bez kolejki przyjmij mnie . Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Czekoladki z alkoholem nie może zjeść, no niczego. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Świeżaczku cos w tym jest. Od zawsze mówi się, że alkoholikowi nie wolno pic alkoholu i że pozostaje nim do końca życia. To przykre co dotknęło Waszą rodzinkę, taka smierć też ja psychologiem, terapeutą czy jakims innym specem nie jestem. Moge tylko własną opinię tutaj wyrazić. "łatwo" jest odejść i pozbyć się problemu w postaci pijącego męża i ojca, trudniej stawić temu czoła. Łatwiej nam od problemów jakichkolwiek uciekać. Ale jesteśmy dorosłymi ludźmi, jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale i za naszych partnerów, za nasze dzieci, za naszą miłość, za wszystko co tworzymy. Chyba potrzebujecie zmianty terapeuty na jakiegoś mądrzejszego. Picie okazjonalne w przypadku osób uzależnionych nie wchodzi w grę. To tak jakby narkomanowi pozwiolic okazjonalnie zajarać czy się naćpać. Organizm alkoholika jest podatny na najmniejszą ilość ważne jest przestrzeganie okreslonych zasad, dotrzymywanie obietnic, że jak się napije ma się wyprowadzić. Najwazniejsza w tym wszytskim jest miłość. Z tej miłości, która między Wami jest, postaraj się znaleźć innego człowieka, który Wam pomoże. Mam nadziejję, że Wasze życie się pięknie ułoży. Zawalcz jeszcze raz! Skoro Twojemu brakuje sił i motywacji pomóż mu je znaleźć. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź tez mam takie zdanie ja piszecie powyzej ale pisze to co sama uslyszalam od specjalisty :( Ciezko sie pisze jak sie nie wie co napisac... J. kiedys klamal i krecil ale od dluzszego czasu mowi chocby najgorsza prawde, wchodzi do domu i mowi ze pil piwo lub dwa... Wiec przynajmniej nauczyl sie mowic prawde, smutna i strasznie bolaca ale prawde. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Wiesz, czasem lepiej usłyszeć najgorszą prawdę. A doktorek to konował, warto poszukać innego Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Napisz prosze, czy On zauważ ten problem? czy sam nazwya siebie alkoholikiem i wierzy w to co mówi? czy mówi, żeby mówić?Pytam, bo mój Ojciec alkoholikiem nigdy siebie nie nazwał w sposób świadomy. Raz Mu się zdarzyło użyć sformułowania "Ty mnie uważasz za alkoholika i dla Ciebie nim jestem, a wg mnie nie robię nic złego". Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Mój ojciec nauczył się tak o sobie mówić na długo zanim przestał pić. Też się nie awanturował, ale tak jak Świeżak pisze - najgorzej jest patrzeć na to jak bliska nam osoba się stacza. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź anna ja Cię doskonale rozumiem, bo sama nie potrafiłabym odejść, wyrzuty sumienia by mnie chyba zabiły. Ale opadają mi ręce na tych "specjalistów". Człowiek nieraz długą drogę musi przejść, aby bliską osobę do specjalisty wysłać, a często trafia na zwykłego patałacha, który zamiast pomóc, tak jak w Twoim przypadku tylko bardziej szkodzi. Cytuj :angel_star:Wiem, że jesteś tam Nie widuję Cię, lecz wiem, że jesteś tam Cały dzień i noc ktoś puka do Twych drzwi Każdy chciałby wiedzieć jak ma dalej żyć. Wiem, że jesteś tam Dla każdego zawsze musisz znaleźć czas I choć nigdy o nic nie prosiłam Cię Dzisiaj proszę bez kolejki przyjmij mnie . Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź ITruth On wie ze ma problem i mowi o tym glosno, nie ukrywa sie. Jak zaskoczy to sie przyznaje . Do specjalisty chodzi chetnie, z osobami ktore staraja sie mu pomoc chetnie rozmawia, slucha i stara sie trzymac planu ale nie zawsze mu to wychodzi. Nie zawsze tak bylo, jak bylam w ciazy to po pil calymi tygodniami i nie widzial problemu, twierdzil ze sama wymyslam ze odbija mi od hormonow... Ale po narodzinach Juli bardzo sie zmienil, zobaczyl ze jednak jest cos nie tak i starasie cos z tym robic ale mu nieidzie wlasnie przez takich specjalistow jak nasz (picie okazjonalne... tez mi cos ) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Anna według mnie jest na bardzo dobrej drodze, skoro zdaje sobie sprawę z problemu i zrobił tak duży krok, olbrzymi, po urodzeniu córci. Wierzę, że Wam się uda, nie poddawaj się. Cytuj :angel_star:Wiem, że jesteś tam Nie widuję Cię, lecz wiem, że jesteś tam Cały dzień i noc ktoś puka do Twych drzwi Każdy chciałby wiedzieć jak ma dalej żyć. Wiem, że jesteś tam Dla każdego zawsze musisz znaleźć czas I choć nigdy o nic nie prosiłam Cię Dzisiaj proszę bez kolejki przyjmij mnie . Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź ŚwieżakAnna według mnie jest na bardzo dobrej drodze, skoro zdaje sobie sprawę z problemu i zrobił tak duży krok, olbrzymi, po urodzeniu córci. Wierzę, że Wam się uda, nie poddawaj za ta opinie, tylko ze to tak bardzo ciezko i czesto brak sily... i wlasnie kiedy brakuje sily pragne go kopnac w dupsko i odejsc... latwo jest odejsc... terapia wstrzasowa mogla by wiele zdzialac. Tak czy inaczej bedziemy razem walczyc ale zabezpieczyc sie musze na wrazie "w". Skladam cv i szukam pracy takiej bym nie musiala szukac niani dla dziecka i zrezygnowac ze szkoly. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Anna bardzo rozsądnie. A jak trudno...wiem - przez całe życie będę pamiętać, jak każda z nas. Cytuj :angel_star:Wiem, że jesteś tam Nie widuję Cię, lecz wiem, że jesteś tam Cały dzień i noc ktoś puka do Twych drzwi Każdy chciałby wiedzieć jak ma dalej żyć. Wiem, że jesteś tam Dla każdego zawsze musisz znaleźć czas I choć nigdy o nic nie prosiłam Cię Dzisiaj proszę bez kolejki przyjmij mnie . Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź hej, rownież wspołczuję ci, ale faktycznie musisz podjac radykalne kroki.. nie możesz, mu pokazac, ze tylko go straszysz, że odejdziesz, lub, coś, jesli czymś go straszysz to rob to konsekwentnie, nie zgotuj dziecku życia z alkoholikiem i samej sobie. Moj ojciec tez jest alkoholikiem przez 17 lat patrzyłam jak bił moją mamę, znęcał się nade mną i siostrą psychicznie, bałam się do domu wracać. to był i jest dla mnie koszmar do dziś, mam w mim sercu taką nienawiść do niego, że czasem malutka błachostka wyprowadza mnie tak z rownowagi, że hej. poza tym, mam żal do całego świata, żal do wszystkich, popełniam w życiu takie błedy nieraz i wiem że to przez to bo jestem do wielu rzeczy nastawiona z automatu negatywnie, nie zgotuj tego sowjemu dziecku, naprawde, nie zycze nikomu zeby zył z takim cięzarem emocjonalnym jak ja.. dla mnie samej to jest koszmar... chodziłam na terapię DDA ale to nie do konca działa.. teraz oczekuję swojego dziecka i nigdy przenigdy nie zgotuję mu takiego horroru co ja przeżyłam.. życzę ci dużej odwagi i powodzenia, i pamiętaj dobro dziecka jest najważniejsze! :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Współczuję sytuacji... Nie wiedziałam że aż tak dużo osób ma kontakt z problemem alkoholowym. Moja siostra również ma męża który nadużywa alkoholu. Tylko ona jest współuzależniona. Tzn ona nie pije ale psychicznie jest od niego uzależniona, kryje przed rodziną, patrzą na to dzieci i też nikomu nic nie mówią, jakby co to w tajemnicy. Są kłótnie, on pije prawie codziennie, brakuje tam pieniędzy, ale zamiast proszku do prania musi byc piwo i papierosy. Próbowałam z siostrą porozmawiać, ale ona zwala winę na naszą mamę (że niby mąż jest zestresowany mieszkaniem u teściów), rozdrażniona kończy rozmowę. Sama nie pracuje, bo boi się dzieci z mężem zostawić. A wystarczyłoby tylko słowo- ona mieszka u rodziców, ale jak pisałam ona chyba przyzwyczaiła się do problemu. Moi rodzice też za bardzo nie potrafią jej pomóc, tutaj jest chyba syndrom kopciuszka- dobry tata, który patrzy, widzi, ale nic nie mówi. Boja się że jak zięcia wyrzucą z domu, to ona pójdzie za nim, a tak to chociaż czasami wnuki nakarmią. Anna- dobrze że Ty widzisz problem i chcesz z tym walczyć. Wiadomo szkoda związku, ultimatum dobra sprawa, ja chyba tak bym zrobiła. Swoje też przeszłam- pierwszy teść był alkoholikiem, zresztą w tamtej rodzinie był ogólnie taki problem. Wtedy nie miałam takiej siły i rozumu. Teraz bym powiedziała- nie chcę tak żyć. Cytuj ]Tekst linka[/url][/url]]Tekst linka[/url]]Tekst linka[/url][url=[url= Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź agnieszka78k Twoja siostra boi sie ze bedzie sama ten strach tak bardzo ja przeraza ze woli tkwic w beznadziejnej sytuacji niz zrobic cokolwek. Takich ludzi jak Twoja siostra jest bardzo duzo i dostrzegaja swoje bledy po latach jak dzieci im dorastaja i maja gleboki nie wybaczalny zal do rodzicow ze nic z tym nie zrobili :( Smutne... najbardziej szkoda dzieci. Rodzice boja sie wywalic faceta z domu przez wnuczki by im sie krzywda nie stala ale i tak sie dzieje i to bardzo wielka... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Poprzednia 1 2 3 Dalej Strona 2 z 3 Statystyki użytkowników 28594 Użytkowników 2074 Najwięcej online Kto jest online? 0 użytkowników, 0 anonimowych, 215 gości (Zobacz pełną listę) Brak zarejestrowanych użytkowników online Najnowsze Najpopularniejsze Najczęściej czytane. 387 494 24 227 402 479 427 221