Jan Twardowski (1915-2006), ksiądz katolicki, poeta, kaznodzieja. Debiutował w 1932 r. na łamach pisma młodzieży szkolnej „Kuźnia Młodych”, którego był współredaktorem (1933-35). Pierwszy tomik wierszy (Powrót Andersena) opublikował w 1937 r. W latach dziewięćdziesiątych minionego wieku znalazł się u szczytu poczytności i należy do czołówki poetów polskich. Różnorodne gatunkowo książki prozatorskie (rozważania, myśli, felietony, aforyzmy, opowiadania dla dzieci) kreują bogaty wizerunek myśliciela, filozofa, przewodnika duchowego i wybitnego kaznodziei. Otrzymał: nagrody, im. Brata Alberta (1978), polskiego Pen Clubu im. Roberta Gravesa (1980), Fundacji Alfreda Jurzykowskiego (Nowy Jork za 1985), im. Władysława i Nelli Turzańskich (Toronto 1995), Ministra Kultury i Sztuki (1997), Miasta Stołecznego Warszawy (1999), wydawców katolickich „Feniks” (1999), Ikar 2000, „Totus”, zwany „katolickim Noblem” (za 2001); Rady Miasta Stołecznego Warszawy (2005); Marszałka Województwa Mazowieckiego (2005); tytuły, Kawalera Orderu Uśmiechu (1996), doktora honoris causa KUL (1999); honorowego prałata Jego Świątobliwości (2003); medale, ordery, krzyże, Medal im. Janusz Korczaka (1980), Order „Polonia Mater Nostra Est” (1999), Medal Senatu Rzeczypospolitej (2000), Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (2006 pośmiertnie).
Podmiot liryczny radzi, by nie żałować bliskim miłości. „Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodząi ci co nie odchodzą nie zawsze powrócąi nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą”. Miłość to tajemnica, której nie sposób przeniknąć, kiedy się staje, dzieje, nie podlegazapytał(a) o 15:18 Najlepszy wiersz Jana Twardowskiego - Jaki? Hejka wam :) ! Chciałabym pójść na międzymiastowy konkurks recytatorski... Jednak muszę pierw iść na eliminację do naszej moim zadaniem jest jak narazie wybrać jakiś wiersz ks. Jana Twardowskiego, byleby by był taki fajny oraz nie za krótki. Znacie jakieś fajne ? :D Proszę też, aby nie był to wiersz ,,Spieszmy się'' oraz ,,Sprawiedliwość'' Za najlepszy pomysł, sławna 10 xD Zapomniałam ująć że to mają być tylko i wyłącznie wiersze Jana T. Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2009-04-25 15:25:05 To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Anahi odpowiedział(a) o 15:25: Bardzo mi sie podoba-spieszmy sie kochac ludzi..ale skoro nie chcesz to moze :Bliscy i oddaleni? "Bo widzisz tu są tacy którzy się kochają i muszą się spotkać aby się ominąć bliscy i oddaleni jakby stali w lustrze piszą do siebie listy gorące i zimne rozchodzą się jak w śmiechu porzucone kwiaty by nie wiedzieć do końca czemu tak się stało są inni co się nawet po ciemku odnajdą lecz przejdą obok siebie bo nie śmią się spotkać tak czyści i spokojni jakby śnieg się zaczął byliby doskonali lecz wad im zabrakło bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej niektórzy umierają-to znaczy już wiedzą miłości się nie szuka jest albo jej nie ma nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek są i tacy co się na zawsze kochają i dopiero dlatego nie mogą być razem jak bażanty co nigdy nie chodzą parami można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem " Czas niedokończony Nie opowiadajcie razem i osobno że nie ma ludzi niezastąpionych bo przecież moja matka łagodna i nieubłagana cała w czasie teraźniejszym niedokończonym wychyla się z nieba żeby mi przyszyć oberwany guzik kto to lepiej potrafi w czyich palcach drży igła jak drucik ciepła gdy tyle dzisiaj uczuć a mało miłości i tyle cudzych kobiet a żadna nie moja a śmierć tak bardzo ważna bo się nie powtórzy i smutek jak sprzed wojny ostatnia choinka a przecież ta babcia z przeciwka przy stoliku na kółkach z pasjansem co nie wychodzi tak bardzo szybko żyła umarła pomału a czasami tak skryta że płakała w wannie lub ta co z sercem przyszła wojna ją zabiła razem z jasną torebką do letniej sukienki kto przywróci jej ciało kiedy nie ma ciała jej nos na mnie skrzywiony i kogutek włosów Niewidoma dziewczynka Matko mówiła niewidoma dziewczynka tuląc się do jej obrazu poznam Cię światełkami palców Korona Twoja zimna --- ślizgam się po niej jak po gładkiej szybie są kolory tak ciężkie że odstają od przedmiotu to co złote chodzi swoimi drogami i żyje osobno Słucham szelestu Twoich włosów Idę chropowatym brzegiem Twojej sukni odkrywam gorące źródła rąk pomarszczoną pończochę skóry szorstkie szczeliny twarzy żwir zmarszczek tkliwość obnażenia ciepłą ciemność sprawdzam szramę jak bliznę po miłości zatrzymuję tu oddech w palcach uczę się bólu na pamięć zdrapuję to co przywarło ze świata jak śmierć niegrzeczna wydobywam puszystość rzęs odwracam łzę zbieram nosem zapach nieba odgaduję wreszcie małego Jezusa z potłuczonym spuchniętym kolanem na Twym ręku Tylko tu wszędzie spokoju pomiędzy słowem a miłością kiedy dotykam obraz stuka jak krew klejnoty niepotrzebnie jęczą robaczek piszczy w trzewiku sypie się szmerem czas pachną korzonki farb milknie ucho Opatrzności Palce moje umieją się także uśmiechać miętosząc Twój staroświecki szal ciągnąc rękaw jak ugłaskanego smoka odsłaniam z włosów kryjówkę słuchu--- żartuję że czuwając mrużysz lewe oko stopy masz bose --- od spodu pomarszczone jak podbiał przecież nie chodzisz w szpilkach po niebie myślę że Ty także nie widzisz oddałaś wzrok w Wielki Piątek stało się wtedy tak cicho jakbyś prostowała na zegarku ostatnią sekundę i już nie pasują do nas żadne poważne okulary oparłaś się na świętym Janie jak na białej kwitnącej lasce piszesz dalszy ciąg Magnificat alfabetem Braille'a którego nie znają teologowie bo za bardzo widzą tak Cię sumiennie zasuwają na noc w jasnogórskie blachy pancerne To nic Wystarczy kochać słuchać i obejmować Moze ktorys ci sie spodoba:) Odpowiedzi najlepiej jak sama sobie wybierzesz, bo kazdy czuje sie dobrze w innych wierszach [LINK] Osobiscie polecam wiersz "GARDEN PARTY" -mialam go na konkursie, wydaje sie glupi, ale jest naprade ciaky ;D (dialog) Uważasz, że ktoś się myli? lubOpublikowana nakładem Wydawnictwa Święty Wojciech książka księdza Jana Twardowskiego Serce za serce, czyli co to znaczy kochać jest tak właściwie antologią tekstów, których wspólnym przesłaniem jest wiara w miłość. Spora część tekstów jest już znana czytelnikom. Pochodzą ze zbiorów wcześniejszych.
Cała moja wiara opiera się na Miłości, która dostrzega, że w każdym człowieku tkwi tęsknota za miłością – mówił ks. Jan Twardowski w 1997 roku. Agnieszka Kasprzak: Co Ksiądz myśli o swoich wierszach? Ks. Jan Twardowski: Jestem wzruszony, że ktoś je czyta. To mi pomaga. To jest wzruszające. Mam obecnie duże nakłady. To mnie przerosło. W świadomości wielu ludzi istnieje Ksiądz przede wszystkim jako poeta. Tymczasem słyszałam, że ponoć woli Ksiądz mówić o sobie „ksiądz piszący wiersze”. Na czym polega różnica? – To jest sprawa powołania. Jestem księdzem, który ma mówić o Bogu, sprawować sakramenty święte. Tak się jednak złożyło, że studiowałem polonistykę, naczytałem się wiele wierszy i pozostała mi wrażliwość na nie. To towarzyszy mojemu kapłaństwu. Wiersze mi nie przeszkadzały, raczej pomagały. Są ludzie, może nieliczni, ale wrażliwi na wiersze, do których nie trafia kazanie, homilia, dogmatyka, a właśnie trafi wiersz, który jest niedogmatyczny, niedydaktyczny; jest zapisem pewnego przeżycia. Są ludzie, do których nie trafia kazanie, homilia, dogmatyka, a trafi wiersz ks. Jan Twardowski Wiele lat temu dostałem do rąk świeżo wydany tomik swoich wierszy, jeszcze pachnący farbą drukarską. Jednocześnie zawołano mnie do chorego. Był jednym z tych niewierzących, do których gorliwi ściągają na siłę księdza. Kiedy przyszedłem, chciał mnie wyrzucić. Zacząłem się tłumaczyć, że jestem trochę poruszony, bo właśnie dostałem wydane swoje wiersze. Powiedział mi, że nie znosi wierszy, że nie są mu potrzebne. Niemal na siłę przeczytałem mu jeden wiersz, właśnie o kapłaństwie. Powiedział że to mu się nie podoba, brzmi jak katarynka, że są to częstochowskie wiersze. Ale jedna rzecz wydała mu się ciekawa, że ksiądz powiedział coś od siebie samego, to czego nie wyczytał w książkach. Nawiązała się rozmowa, która potem nasz kontakt podtrzymywała. A więc to kapłaństwo jest pierwszym powołaniem Księdza? – Na pewno tak. Powiedział Ksiądz kiedyś, że „wiersz jest poszukiwaniem kontaktu z drugim człowiekiem”. Co to oznacza? – Dlaczego człowiek pisze wiersze? Wierszy piszą tylko zawodowi literaci ani megalomani, którzy chcą pisać dla przyszłych pokoleń. Miałem ucznia, który chodził do szkoły zawodowej. Uciekał z języka polskiego, tak go nie znosił. Ale kiedy zakochał się, zaczął pisać wiersze. Chciał swojej ukochanej coś powiedzieć ładniejszym językiem. Wiersz tym różni się od prozy, czym różni się krok marszu od kroku tańca, jest próbą ładniejszego wypowiedzenia się. Jest potrzebą podzielenia się swoim wzruszeniem z drugim człowiekiem. Przypomina pisanie listu, pamiętnika. Jest próbą powiedzenia tego, co najbardziej osobiste. Gdyby miał Ksiądz określić swój sposób pisania, czy byłoby to tworzenie z potrzeby serca, wyrażenia tego, co jest w człowieku, czy raczej przekazania czegoś innym? – Na pewno z potrzeby serca. To jest szukanie przyjaciela, szukanie kogoś bliskiego. Wielu ludzi poznałem przez wiersze. A więc byłby to dialog, chociaż niekoniecznie na odległość? – To jest dialog na odległość, dialog z nieznanym przyjacielem, szukanie kogoś bliskiego. Można patrzeć na wiersz, jak na sztukę, ale nie pisałem wierszy dla sztuki. Zacząłem pisać w czasach stalinowskich, gdy nie było żadnej możliwości drukowania wierszy religijnych. Ten temat był w pełnie zakazany i nie zanosiło się na to, aby coś się mogło zmienić w krótkim czasie. Nie miałem najmniejszej nadziei na drukowanie i wydawanie wierszy. Pisałem dla kilku znajomych. Dzisiaj ma Ksiądz bardzo szeroki krąg czytelników. – Chociaż jestem starym człowiekiem, dopiero od roku 1980 znalazłem życzliwą atmosferę. Zaczęto mnie drukować, wznawiać. Mam niektóre dziewiąte, szóste wydania swoich wierszy. Mam czytelników, rozmawiamy w czasie spotkań. Najbardziej dziwi fakt, że są to przeważnie młodzi ludzie. Kiedyś powiedziałem, jakie to szczęście mieć sto lat i spotykać się w towarzystwie młodych ludzi. Wydaje mi się, że przez 40 lat w Polsce unikano tematu wiersza mówiącego o Bogu, ogołacano naszą kulturę z treści metafizycznych i dzisiaj, kiedy jest życzliwa atmosfera, słucha się najprostszych wierszy religijnych jako czegoś nowego. Pisano wiersze na cześć miasta, maszyn. Te wszystkie tematy są już dzisiaj „przemęczone”. Chciałabym wrócić jeszcze do warsztatu literackiego. Ksiądz często odżegnuje się od wszelkich naukowych teorii literackich. Ale czy kontakt z teorią literatury w czasie studiów polonistycznych naprawdę nie miał wpływu na twórczość Księdza? – Nie. Wiele się przewinęło nowych prądów literackich. Były pokolenia Grochowiaka, Herberta, Barańczaka. Byłem poza wszystkimi szkołami. Nie były mi potrzebne i tego nie żałuję. Ale czy fascynacja epoką baroku również nie wpłynęła na wiersze Księdza? – Tak, miała wpływ. Myślę, że nasza poezja w wieku XIX – bardzo wybitna poezja – służyła problematyce religijno-patriotycznej. Taka była sytuacja, że wiarą wspomagano sprawy narodowe. Mickiewicz pisał o Księdzu Robaku – dlatego o księdzu, że miał wywołać powstanie. W okresie baroku sprawa narodowa nie była tak aktualna. Pisano wiersze w poszukiwaniu Boga, wiary (Sęp-Szarzyński, Kochanowski). Przykładem poety religijnego jest król Dawid – najsłynniejszy poeta świata. Jego psalmy śpiewają na całym świecie, nie znając autora. Ciekawe, że jego poezja religijna była jednocześnie poezją miłosną. Adresatem jest tu nie kobieta, tylko Bóg. Kochać Boga można tylko przeżywając uczucia ludzkiej miłości. Ludzkiej miłości towarzyszy smutek, radość, rozpacz, tęsknota. Radość, że się ktoś odmienił, rozpacz, że porzucił, tęsknota, że go nie widzę. Takie przeżycia są bliskie psalmom Dawida. Myślę, że takiej poezji czysto religijnej jest mało. Ona mnie najbardziej interesuje. Poeci baroku byli również prawdziwymi mistrzami słowa – np. Jan Andrzej Morsztyn. Również współcześni twórcy twierdzą, że literatura to tylko ciężka praca. Czy Ksiądz wierzy w natchnienie’? – Natchnienie – może nie, ale jest jakaś potrzeba pisania. Jest coś takiego, jest jakiś Anioł Stróż. Ja mam dobrego Anioła Stróża. Modlę się do Anioła Stróża moich wierszy. Czy mogę zapytać, o co Ksiądz się do niego modli? – O opiekę nad moimi wierszami. Czy Ksiądz ma jakąś wizję poety, która byłaby Księdzu szczególnie bliska? – Przyjaciel człowieka, który z nim przeżywa życie. Wielu krytyków literackich pisze o Księdza wierszach. Co Ksiądz myśli o ich opiniach? – Napisałem w „Niecodzienniku”, że pewien profesor powiedział, że co napiszę, to jedni powiedzą bardzo dobre, inni – średnie, jeszcze inni – do niczego i wszystkie opinie będą słuszne. Ale bardzo cenne jest. że ktoś w ogóle o tym pisze. Zwraca moją uwagę na pewne rzeczy. Uważam, że autor powinien cenić sobie każdą krytykę. Jeżeli już jesteśmy przy interpretacji, to co Ksiądz myśli o poezji śpiewanej i o śpiewaniu wierszy Księdza? – To jest chyba bardzo stara tradycja, pochodząca jeszcze z Grecji, ułatwia odbiór wierszy. Wiersze Księdza są jednak łatwo odbierane nie tyle dzięki muzycznej interpretacji, ile dzięki miłości, która z nich przebija. Wydaje mi się, że jest to miłość rozumiana w dwóch wymiarach – z jednej strony jako miłość Chrystusowa, z drugiej – bardzo ludzka. – Cała moja wiara opiera się na Miłości, która dostrzega, że w każdym człowieku tkwi tęsknota za miłością. Każdy chce być szczęśliwy, a szczęście można spotkać, kiedy się kocha i jest się kochanym. Miłość nie ogranicza się tylko do miłości między młodą dziewczyną i chłopcem. Jest też miłość matki do dziecka, dziadka do wnuka. Umiera stary człowiek i bardziej cierpi z tego powodu, że córka go nie odwiedziła niż z powodu jakichś fizycznych dolegliwości. Tęsknota za miłością tkwi w człowieku do końca życia. Gdyby nie było życia po śmierci, człowiek byłby oszukany. Miłość, którą spotykamy w życiu, uczy miłości do Pana Boga. Człowiek spotyka się z Bogiem, który go ukochał, kochając ludzi. Cierpienie nie jest nieszczęściem, jest doświadczeniem, próbą wierności Bogu ks. Jan Twardowski Ktoś mógłby powiedzieć, że ksiądz-stary kawaler, a pisze o miłości. A tak jest dlatego, że to jest najważniejsze w życiu – tęsknota za Bogiem, której człowiek nie zaspokoi. To jest płomień, który tylko Bóg może ugasić. Pisząc o tej miłości, stara się Ksiądz unikać wielkich słów. Czy jest to zamierzone? – Wielkie słowa przeszkadzają w wierszu. Ważny jest szczegół. Na przykład – ptak to jest ogólnik. Nie wiadomo wtedy jaki ptak, jakie drzewo. Bardzo ważne jest nazywanie szczegółów. Do dzieci mówi się szczegółami. Ksiądz bardzo często pisze o „miłości zdjętej z krzyża”, miłości Chrystusa na Krzyżu. – Na krzyż patrzymy jak na znak cierpienia. To jest znak miłości. Bardziej ważne niż w jaki sposób Pan Jezus cierpiał, jest – dlaczego? Cierpiał, bo kochał ludzi. Matka siedząc przy chorym dziecku nie patrzy na siebie, nie myśli o tym czy sama cierpi, nie dosypia, męczy się. Miłość do dziecka jest większa niż jej zmęczenie. Cierpienie jest miarą jej miłości. Za mało się na to zwraca uwagę. Cierpienie nie jest nieszczęściem, jest doświadczeniem, próbą wierności Bogu. Po ludzku patrząc, Bogu. śmierć Jezusa była nonsensem. Zabijają człowieka młodego, niewinnego, na którego czekali trędowaci, chorzy. Jaki to ma sens? To cierpienie staje się potem Mszą Świętą, Odkupieniem, ratunkiem od rozpaczy, dlatego że Jezus jako człowiek zawierzył Bogu w pozornie beznadziejnej sprawie. To, czego pragnie Bóg, może nam się wydawać nonsensem, a później okazuje się, że ma sens. To jest wielki tajemnica wiary – jak mówimy w czasie Przeistoczenia. A czy Ksiądz miał takie osobiste doświadczenie Krzyża w swoim życiu? – Miałem, czasem spotykało mnie coś przykrego, czułem się pokrzywdzony, ale kiedy przyjąłem to jako doświadczenie od Boga, zmieniało się ono w coś dobrego. Aleksandrze Iwanowskiej zadedykował Ksiądz wiersz: „Nie płac w liście/ nie pisz, że los ciebie kopnął/ … odetchnij i popatrz/ spadają z obłoków / małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia/ a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju/ i zapomnij, że jesteś gdy mówisz, ze kochasz”. Czy taka miłość się nie zdezaktualizowała, czy nie jest za trudna dla współczesnego człowieka? – Jeśli ktoś się zakocha, to kocha po staroświecku. Ktoś jest postępowy, a gdy się zakocha, to aż w śmieszny sposób. Jest tęsknota za jakimś szczęściem. To znajduję w Bogu. To jest moja wiara. Inaczej byłbym oszukany przez moją Największą Tęsknotę. Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 2/1997. 445 279 170 613 87 213 629 389